Wpadłem na chwilę, na początku żeby coś pisać, ale jestem w tym słaby. Dlatego opiszę ostatnie trzy dni mojego związku, jakoś dziwnie i pewnie z błędami, ale co tam.
Każdy popełnia błędy, bo nikt nie jest idealny. Fakt.
Ponoć najważniejsze w błędach jest to, żeby się na nich uczyć!
Ale co zrobić kiedy popełniasz w kółko ten sam błąd, kiedy tym błędem jest wiara w drugiego człowieka?
Bo niby tylko chcesz pomóc, być Tym który przytuli, wysłucha, da się wypłakać i sprobuje zrozumieć. Nie zawsze Ci to wychodzi, ale próbujesz!
Co zrobić kiedy łączy was miłość, ale rany są już tak głębokie, głębsze już od samej miłość?
Próbować dalej? Wiesz że związku już z tego nie będzie, ale może uda się uratować przyjaźń, chociaż kontakt, nawet jeśli tylko od święta!
Więc próbujesz, wiesz że w tym wszystkim nie jesteś bez winy! Że sam zawiodłeś wiele razy, ale może się uda!
Dlatego idziesz do Niej, picieszasz, przytulasz, zgadzasz się na jej prośby.
I nagle iskierka nadziei, bo chociaż oboje się ciągle ranicie, to pojawia się na waszych twarzach uśmiech!
Udało się? Nie jesteś pewien, dlatego nie wpadasz w euforię, tylko starasz się wytłumaczyć co poszło nie tak.
I znów ta iskierka, Ona się z Tobą zgadza! I w tym momencie zapominasz o tym jak przez ostatnie miesiące, kończyły się takie próby! A kończyły się mieszaniem z błotem, upokorzeniem i rozczarowaniem! Ale Ty wiesz że łączy was miłość, bo przecież ją czujesz! Wspólne wspomnienia, tyle radosnych wspomnień i tyle smutnych!
Więc wierzysz że tym razem Ona to zrozumie, nie będziecie już parą, okej, ale przyjaciółmi, a przyjaciele się nie krzywdzą! Jasne że czasami zrobią Coś co może zaboleć, wiesz o tym i akceptujesz.
Jest nadzieja, byłeś kiedy Ona Cię odpychała z całych sił, kiedy jej słowa raniły, i to bardzo, ale byłeś! Więc chyba to doceni, tak jak Ty doceniasz to, że Ona kiedyś mimo że była na Twoim miejscu, to ciągle przy Tobie trwała.
W końcu spędzacie ze sobą wspólny czas, zapowiada się że tym razem będzie inaczej, i wtedy Ona zaczyna atakować! Dlaczego? Przecież mówiłem że to mnie rani, że jej słowa wpędzają Cię w objęcia liny, więc co się dzieje?
Na początku tylko wspominasz o tym że znów Cię rani, żeby przestała, przytulasz myśląc że wtedy się opamięta.
Ale nie! To ją rozjusza jeszcze bardziej!
Zaczyna panikować i przechodzi w tryb obrony poprzez jeszcze bardziej bolesny atak! Przerażony nie wiesz co zrobić! Czy znów Cię poniży i upokorzy? Chyba tak. Nieważne! Pragniesz być przy niej, bo wiesz że ma gorszy dzień, co prawda od prawie roku, ale powiedziała Ci że wtedy to nie Ona, że tak na prawdę w tych momentach to jakby jej alterego!
Więc postaniawiasz przyjąć to na klatę, nadstawić policzek raz jeszcze, bo wiesz że to minie, a wasza przyjaźń będzie trwać! Po chwili sprawa ucicha a Ty wspominasz że takie sytuacje ranią, przytulasz ją raz jeszcze, i teraz zadziałało! Przeprosiła i odwzajemniła przytulasa. Przez ułamek sekundy czujesz bliskość za którą tak tęsknisz, przez tą którą chwilę, czujesz się jak kiedyś!
Więc na odchodne zapewniasz ją, że chcesz się spotkać raz jeszcze!
Nie mija chwila, i znów się spotykamy! Ty i Ja, tym razem to będzie chwila na bliskość, bo obojgu jej brakuje, na uśmiech, bo obojgu go brakuje, po prostu mile spędzony czas.
Wszystko idzie dobrze, prosisz tylko żeby przestawiła samochód, bo Twoje rany jeszcze się nie zabliźniły, więc widok jej auta, doprowadza Twoich bliskich do szewskiej pasji. Bo przecież masz nadzieję że zostaniecie przyjaciółmi do końca, więc po co drażnić innych, oni nie wiedzą tego co Ty, że tym razem będzie inaczej, i tym razem Ona Cię nie zrani.
Bo po co? Tym bardziej że wie jak bardzo cierpisz kiedy Ona atakuje.
Udało się, ona przestawiła samochód, a Ty uspokoiłeś bliskich. Będzie dobrze!
Wchodzisz do auta, chcesz się spotkać na neutralnym gruncie, więc pod pretekstem oddania narzędzi, bierzesz klucze do wolnego mieszkania kogoś z rodziny, a Ona pyta się o co chodzi z tym autem, więc mówisz prawdę, że bliscy nie wybaczyli jeszcze tego co Ci robiła przez ostatnie miesiące, i lepiej teraz odpuścić, niż prowokować nowe konflikty.
I znów się zaczyna, znów zaczyna atakować, wypominać błędy i rodzinę! Nabijać się z Ciebie i z Twoich bliskich!
Już masz wpaść w furię, ale wiesz że to nie Ona, to jej alterego, bo Ona wie że rani Cię takim zachowaniem i tymi słowami. Musi wiedzieć skoro tyle razy jej to powtarzałeś!
Więc po prostu mówisz żeby przestała, i liczysz że Cię posłucha. Błąd, atakuje dalej, więc bierzesz ją na przeczekanie, udało się, w środku krwawisz od ran, ale postaniawiasz po prostu się zdystansować. Działa, rozmowa idzie dobrze, i znów!
Co powiedziałem nie tak? Jasne, jesteś momentami opryskliwy, wspominasz o tym że robi błąd, bo nie chcesz żeby znowu go robiła! Czy to źle? Najwidoczniej, bo Ona znów atakuje! Znów te same słowa które ranią Cię od miesięcy!
Nie, tym razem nie masz siły walczyć, uciekasz, jak tchórz! No tak, przecież jeśli uciekniesz to znów się oddalicie! Wracaj tam, ale już!
Spotykacie się jeszcze kilka razy w ciągu jednej zaledwie doby, schemat ten sam. Prosisz ja o coś, informujesz o skutkach. Ale ona Ciągle robi Ci na przekur, jak nie zacznie atakować i ranić, to wystawi do wiatru kiedy prosisz żeby tego nie robiła.
Dobra, jebać! Dam jej ostatnią szansę, obracam co się da w żart i idę do niej, z czymś słodkim na pocieszenie i liną, bo mówiła że chciałaby Cię związać podczas seksu.
Jesteś już pod domem, wchodzisz i widzisz tą złość w jej oczach, więc przytulasz! To musi pomóc! Ale nie, mówi że ją napastujesz! Więc idziesz do salonu, żeby czekać aż będzie lepiej.
Patrzysz na nią, ale Ona Ci tego zabrania.
Chcesz przytulić, ale Ona nie chce, więc słuchasz i czekasz.
I znów, atak, tym razem tak bolesny że nie wytrzymujesz! Krzyczysz przez płacz żeby przestała, bo to boli, ale ona atakuje jeszcze bardziej i jeszcze boleśniej!
Nie wiesz co robić, przytulasz i płacząc musisz że już masz tego dość, ale ona nie przestaje atakować, jak sztylety ciska w Ciebie słowami które ranią, i jeszcze mówi że tak nie jest, że ona jest po prostu szczera, i że to nie powinno mnie ranić, że jestem słaby, naiwny, zły, najgorszy. Że to moja wina! Że to nie jest miłość.
Wtedy zaczynasz rozumieć, tak to Twoja wina! Bo nie powinieneś jej ufać, nie powinieneś tu być, że już nie ma nadzieji, Ona się nie zmieni, nie dla Ciebie. Ciebie potrafi już tylko ranić. Więc odchodzisz, Tym razem na zawsze, tym razem na prawdę!
W sumie to tyle, teraz jest mi trochę lepiej. Warto czasami wyrzucić z siebie żal, w końcu internet przyjmie wszystko
Każdy popełnia błędy, bo nikt nie jest idealny. Fakt.
Ponoć najważniejsze w błędach jest to, żeby się na nich uczyć!
Ale co zrobić kiedy popełniasz w kółko ten sam błąd, kiedy tym błędem jest wiara w drugiego człowieka?
Bo niby tylko chcesz pomóc, być Tym który przytuli, wysłucha, da się wypłakać i sprobuje zrozumieć. Nie zawsze Ci to wychodzi, ale próbujesz!
Co zrobić kiedy łączy was miłość, ale rany są już tak głębokie, głębsze już od samej miłość?
Próbować dalej? Wiesz że związku już z tego nie będzie, ale może uda się uratować przyjaźń, chociaż kontakt, nawet jeśli tylko od święta!
Więc próbujesz, wiesz że w tym wszystkim nie jesteś bez winy! Że sam zawiodłeś wiele razy, ale może się uda!
Dlatego idziesz do Niej, picieszasz, przytulasz, zgadzasz się na jej prośby.
I nagle iskierka nadziei, bo chociaż oboje się ciągle ranicie, to pojawia się na waszych twarzach uśmiech!
Udało się? Nie jesteś pewien, dlatego nie wpadasz w euforię, tylko starasz się wytłumaczyć co poszło nie tak.
I znów ta iskierka, Ona się z Tobą zgadza! I w tym momencie zapominasz o tym jak przez ostatnie miesiące, kończyły się takie próby! A kończyły się mieszaniem z błotem, upokorzeniem i rozczarowaniem! Ale Ty wiesz że łączy was miłość, bo przecież ją czujesz! Wspólne wspomnienia, tyle radosnych wspomnień i tyle smutnych!
Więc wierzysz że tym razem Ona to zrozumie, nie będziecie już parą, okej, ale przyjaciółmi, a przyjaciele się nie krzywdzą! Jasne że czasami zrobią Coś co może zaboleć, wiesz o tym i akceptujesz.
Jest nadzieja, byłeś kiedy Ona Cię odpychała z całych sił, kiedy jej słowa raniły, i to bardzo, ale byłeś! Więc chyba to doceni, tak jak Ty doceniasz to, że Ona kiedyś mimo że była na Twoim miejscu, to ciągle przy Tobie trwała.
W końcu spędzacie ze sobą wspólny czas, zapowiada się że tym razem będzie inaczej, i wtedy Ona zaczyna atakować! Dlaczego? Przecież mówiłem że to mnie rani, że jej słowa wpędzają Cię w objęcia liny, więc co się dzieje?
Na początku tylko wspominasz o tym że znów Cię rani, żeby przestała, przytulasz myśląc że wtedy się opamięta.
Ale nie! To ją rozjusza jeszcze bardziej!
Zaczyna panikować i przechodzi w tryb obrony poprzez jeszcze bardziej bolesny atak! Przerażony nie wiesz co zrobić! Czy znów Cię poniży i upokorzy? Chyba tak. Nieważne! Pragniesz być przy niej, bo wiesz że ma gorszy dzień, co prawda od prawie roku, ale powiedziała Ci że wtedy to nie Ona, że tak na prawdę w tych momentach to jakby jej alterego!
Więc postaniawiasz przyjąć to na klatę, nadstawić policzek raz jeszcze, bo wiesz że to minie, a wasza przyjaźń będzie trwać! Po chwili sprawa ucicha a Ty wspominasz że takie sytuacje ranią, przytulasz ją raz jeszcze, i teraz zadziałało! Przeprosiła i odwzajemniła przytulasa. Przez ułamek sekundy czujesz bliskość za którą tak tęsknisz, przez tą którą chwilę, czujesz się jak kiedyś!
Więc na odchodne zapewniasz ją, że chcesz się spotkać raz jeszcze!
Nie mija chwila, i znów się spotykamy! Ty i Ja, tym razem to będzie chwila na bliskość, bo obojgu jej brakuje, na uśmiech, bo obojgu go brakuje, po prostu mile spędzony czas.
Wszystko idzie dobrze, prosisz tylko żeby przestawiła samochód, bo Twoje rany jeszcze się nie zabliźniły, więc widok jej auta, doprowadza Twoich bliskich do szewskiej pasji. Bo przecież masz nadzieję że zostaniecie przyjaciółmi do końca, więc po co drażnić innych, oni nie wiedzą tego co Ty, że tym razem będzie inaczej, i tym razem Ona Cię nie zrani.
Bo po co? Tym bardziej że wie jak bardzo cierpisz kiedy Ona atakuje.
Udało się, ona przestawiła samochód, a Ty uspokoiłeś bliskich. Będzie dobrze!
Wchodzisz do auta, chcesz się spotkać na neutralnym gruncie, więc pod pretekstem oddania narzędzi, bierzesz klucze do wolnego mieszkania kogoś z rodziny, a Ona pyta się o co chodzi z tym autem, więc mówisz prawdę, że bliscy nie wybaczyli jeszcze tego co Ci robiła przez ostatnie miesiące, i lepiej teraz odpuścić, niż prowokować nowe konflikty.
I znów się zaczyna, znów zaczyna atakować, wypominać błędy i rodzinę! Nabijać się z Ciebie i z Twoich bliskich!
Już masz wpaść w furię, ale wiesz że to nie Ona, to jej alterego, bo Ona wie że rani Cię takim zachowaniem i tymi słowami. Musi wiedzieć skoro tyle razy jej to powtarzałeś!
Więc po prostu mówisz żeby przestała, i liczysz że Cię posłucha. Błąd, atakuje dalej, więc bierzesz ją na przeczekanie, udało się, w środku krwawisz od ran, ale postaniawiasz po prostu się zdystansować. Działa, rozmowa idzie dobrze, i znów!
Co powiedziałem nie tak? Jasne, jesteś momentami opryskliwy, wspominasz o tym że robi błąd, bo nie chcesz żeby znowu go robiła! Czy to źle? Najwidoczniej, bo Ona znów atakuje! Znów te same słowa które ranią Cię od miesięcy!
Nie, tym razem nie masz siły walczyć, uciekasz, jak tchórz! No tak, przecież jeśli uciekniesz to znów się oddalicie! Wracaj tam, ale już!
Spotykacie się jeszcze kilka razy w ciągu jednej zaledwie doby, schemat ten sam. Prosisz ja o coś, informujesz o skutkach. Ale ona Ciągle robi Ci na przekur, jak nie zacznie atakować i ranić, to wystawi do wiatru kiedy prosisz żeby tego nie robiła.
Dobra, jebać! Dam jej ostatnią szansę, obracam co się da w żart i idę do niej, z czymś słodkim na pocieszenie i liną, bo mówiła że chciałaby Cię związać podczas seksu.
Jesteś już pod domem, wchodzisz i widzisz tą złość w jej oczach, więc przytulasz! To musi pomóc! Ale nie, mówi że ją napastujesz! Więc idziesz do salonu, żeby czekać aż będzie lepiej.
Patrzysz na nią, ale Ona Ci tego zabrania.
Chcesz przytulić, ale Ona nie chce, więc słuchasz i czekasz.
I znów, atak, tym razem tak bolesny że nie wytrzymujesz! Krzyczysz przez płacz żeby przestała, bo to boli, ale ona atakuje jeszcze bardziej i jeszcze boleśniej!
Nie wiesz co robić, przytulasz i płacząc musisz że już masz tego dość, ale ona nie przestaje atakować, jak sztylety ciska w Ciebie słowami które ranią, i jeszcze mówi że tak nie jest, że ona jest po prostu szczera, i że to nie powinno mnie ranić, że jestem słaby, naiwny, zły, najgorszy. Że to moja wina! Że to nie jest miłość.
Wtedy zaczynasz rozumieć, tak to Twoja wina! Bo nie powinieneś jej ufać, nie powinieneś tu być, że już nie ma nadzieji, Ona się nie zmieni, nie dla Ciebie. Ciebie potrafi już tylko ranić. Więc odchodzisz, Tym razem na zawsze, tym razem na prawdę!
W sumie to tyle, teraz jest mi trochę lepiej. Warto czasami wyrzucić z siebie żal, w końcu internet przyjmie wszystko